Witam
Może pisze w złym miejscu, ale jak tak czytam o Waszych psiakach to aż mnie serce boli, bo tez bym chciała jakiegoś mieć.
A ja chce Wam kogoś przedstawić. Rudo biały - to jest właśnie Dohiro - Akita Inu.
http://picasaweb.google.pl/lh/photo/JPRg4TfpfudG4qLKmo9Eog?feat=directlink http://picasaweb.google.pl/lh/photo/WwvJ1IscXWwwZL_j__4lyQ?feat=directlink Piękny duży samiec tej rasy, rodowodowy. niestety już nie żyjący.
Jaki był rudy?. Jak widać na zdjęciu. dość spokojny, chociaż nie tolerował małych psów które go podgryzały. Jeśli pies przechodził spokojnie dohiro tez był spokojny. Po drugie był bardzo mądry, bez szkolenia, bez nauki - a rozumiał i spełniał większość poleceń, jeśli oczywiście widział w tym sens i korzyść dla siebie. Tak jak andreas pisał - wejść się dało do domu choć nie zawsze, natomiast wyjść było ciężko. Szczekał mało - no chyba że na petardy w sylwestra - strasznie ich nie lubił.
Akity to japońskie psy pociągowe - z tego co czytałam. Rudemu brakowało ćwiczeń fizycznych, ruchu. Mimo że były długie godzinne, nawet więcej, spacery jednak dla tak dużego mocno zbudowanego psa to mało. Powinna być opona na szelkach 10 m za nim i bieganie, bieganie, latanie po polach. rudy sam nie chciał zresztą nawet ze mną, chwile pobiegł, a później pod nogi i zaliczałam takiego zająca że mało zębów nie straciłam.
Druga biała psinka to piękna Zuzia - dosłownie przybłęda z lasu.
http://picasaweb.google.pl/lh/photo/0u9cM6hfZHAhXDABcEkx3A?feat=directlink http://picasaweb.google.pl/lh/photo/37JsOmVmemVtsolK_GzxrA?feat=directlink Na jakieś pół roku przed śmiercią Rudiego przyszła bida zdechnąć do rodziców męża. Odratowali kompletnie nieufnego psa, Mają dobre serca dla zwierząt, kochają je i wszystkie psiaki i kociaki się do nich garną i tak ona przyszła, położyła się 30m od domu w krzakach. udało się. Dzisiaj jest piękna suczką - po sterylizacji - ze względu na liczne guzy na sutkach które wykryłam podczas pierwszej kąpieli. Broni nieruchomości, szczeka w nocy , w dzień śpi.
oba psiaki były psiakami mojego męża i rodziców.
najzabawniejsze było to, że dohiro przychodząc do mnie tolerował moja małą chichuachua Sabcię, która rozstawiała go po katach. Moje koty łaziły pod nim, nad nim, przed nim i za nim. Nie okazując strachu a on tylko je obśliniał. To była pełna komitywa, współpraca, i zarazem rywalizacja o miske, ciastko czy nawet wodę.
Miło się to wspomina.