W końcu udało mi się skręcić wolierę która już jakiś czas temu przyszła do mnie kurierem.
Nie powiem, zadanie nie było proste, głównie ze względu na gabaryty (100x50x175h) i wagę klatki.
Chłopcy niestety nie podzielili mojego optymizmu i zaczeli tęsknić za koszatniczkami. W pokoju słychać nawoływania, widać, że czują się w nowej klatce jeszcze niepewnie i nieswojo. Dobitnie pokazało to jak bardzo szynszyle różnią się mentalnie od koszatniczek które niewzruszone nieobecnoscią większych kolegów dalej śpią na hamaczku lub biegają w kołowrotku.
Wierzę jednak, że wspólne wybiegi zrekompensują im tą rozłąkę a osobne mieszkanie dobrze im zrobi. Tak naprawdę obserwowanie ich przyjaźni było zdumiewające gdyż oba gatunki wypracowały między sobą niepowtarzalny system który umożliwiał im bezkonfliktowe współdzielenie klatki. Pomimo zupełnie różnych "języków" /dźwięków/ doskonale wiedziały kiedy lepiej zejść z drogi a kiedy przyjść się poiskać, szanowały też swoją "nietykalność" podczas snu :)
Postanowiłam też dziś, że do mojego stada dołączy rozkoszny szkrab od Mefki z Amber Chinchillas, to Pink white mosaic który rośnie sobie teraz u mamusi :) Cieszę się bo to idealne połączenie Ciacha i Yukiego których tak mi brak